sobota, 23 stycznia 2016

Nie ma mnie. Do widzenia. Dobranoc.

Nie ma mnie i już. Spacer? Byłem, wystarczy. Nie, dziękuję. Chcesz to idź, a ja poczekam. W legowisku poczekam i się zdrzemnę. Tak troszeczkę, bo przecież cały czas śpię tylko troszkę. 13 godzin? No przecież mówię, że tylko troszkę dziś spałem. 
A czy ja w ogóle coś dzisiaj jadłem? Ja na pewno nic dzisiaj nie jadłem i dlatego umieram już z głodu. Co Ona mówi? Że royala na śniadanie, a później psią saszetkę, warzywa, kurczaczka z rosołku wraz ryżem, okruchy z ciasta ze śliwkami i starą kość, którą znalazłem pod balkonem? Co? To było dzisiaj? Dzisiaj to jadłem? Mój brzuszek jest taki mały i taki pusty... No ale skoro tak mówisz. Ale tej kości spod balkonu to naprawdę nie pamiętam.
Coś tu chyba ściemniasz. 
Za to pamiętam, że rzucałaś mi dziś patyki. Patyki są super 
i zawsze o nich pamiętam. I piłeczki były. Takie białe. Mówisz na nie "śnieżki". To też pamiętam. Ale one są jakieś takie słabe 
i strasznie szybko je rozgryzam i po zabawie. Dobrze, że dużo kupujesz mi tych śnieżek, bo dużo śnieżek to dużo zabawy.
Dobry ze mnie kumpel, bo nie nudzisz się. Nie nudzisz się, bo pozwalam Ci abyś rzucała mi te śnieżki i też masz dużo zabawy. 
Teraz chodźmy już spać. Tak troszeczkę spać. Bo już nawet nie mam siły schować wszystkich łap pod kołderką.  To był taki ciężki dzień. 
Do widzenia. Dobranoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz