środa, 21 października 2015

Jesień - czy to się je?

Kolejny szary dzień za mną. Znowu musiałem moczyć łapy w kałużach i udawać, że nie jestem z cukru, a przecież Ona ciągle mówi, że ze mnie taki słodziak. Więc jak w końcu? Z cukru czy nie? Powinna się zdecydować. Jakby tego było mało ściągnęła mnie z wyra już o 5, bo Ona idzie do pracy. No i? Przecież ja nie idę, więc po co mam wstawać. Ona mówi, że na siuranie i coś jeszcze. Nie bardzo to rozumiem, bo przecież idzie koło mnie, prowadzę ją za smycz i nic więcej nie robi. Czasem tylko szeleści jakimś kolorowym workiem. Podejrzana ta Moja K. 
Dziś na przykład zabrała mnie na manicure do mojej ulubionej Blondynki. Później stawiały mnie na takiej czarnej półce i Blondyna mówiła, że "trzymam wagę" a przecież nic w pysku nie miałem. Dziwne te baby jakieś. Wieczorem znowu musiałem wziąć ją na spacer. Doprawdy nie rozumiem dlaczego Ona tak lubi chodzić w deszczu i jeszcze mówi, że jesień przyszła. Czy ta jesień jest smakowita? Może trochę wołowa czy coś? Nie wiem, ale jak przyjdzie to sprawdzę czy da się ją zjeść. Na razie zjadłem ruskiego pieroga, chociaż nie wiem czemu ruski skoro przywieziony z Krynicy? Dobry był. 
Męczące te ciągle pytania. Jutro też je zjem. Dobranoc.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz