czwartek, 22 października 2015

Szarlotki nie było.

Straszne koszmary dzisiaj miałem! Straszne! 
Byłem chudy i miałem oklapnięte uszy! Okropność! I jeszcze kraty, wszędzie kraty i stado, ale nie moje, tylko jakieś przypadkowe. Człowieki wchodziły, patrzyły i wychodziły. Czasem brali kogoś z tego stada i wychodzili zadowoleni, ale beze mnie... Do tego ciągle ktoś żarł z mojej miski, bo przecież to była na pewno moja miska! Co prawda nie było w niej Royala dla kastrzaków, ale jestem pewny, że ta miska była moja i tylko moja, a nie tych pięciu szczeniaków. Przecież to niemożliwe! Dlaczego miałbym się dzielić miską? Koszmar, no koszmar! Na szczęście przyszli Oni, dali kabanosa i pojechaliśmy.. do DOMU.
Tak sobie teraz leżę i myślę.. Ona mówiła we śnie, że te kraty i dziwne stado to SCHRONISKO. Ależ ona się myli! Na pewno! Przecież schroniska to są w górach i z szarlotkami. Tak, na pewno! Schroniska są z szarlotkami i długo się idzie a później się je- tak! Te szarlotki się je. No może czasem jeszcze kiełbasy- takie pieczone z Jego talerza. A te kraty, to stado i te człowieki, co mnie nie chciały...  Dobrze, że wiertara od sąsiadów mnie zbudziła. Nie lubię wiertar i nie lubię też koszmarów. Dobrze, że to tylko zły sen, bo na pewno takie miejsca nie istnieją. ..
Jak wróci On to zabierzemy K. w góry i przypomnę jej co to jest schronisko i nawet pozwolę jej zjeść kawałek szarlotki. Niech wie, że się pomyliła i zapamięta sobie. 
K. przyszła chwilę po tym strasznym śnie i aż rozmerdałem się ogonem jak już wróciła. Mówiła, że była się szczepić, że przeciwko grypie- to pewnie jakaś ludzka wścieklizna.  Dała żarło i trochę się uspokoiłem. Ciągle jednak sobie myślę, że może gdzieś są prawdziwe kraty i nie ma Royala, wołowych uszów, smakołyków, kocyka i nikt nie zabiera do lasu... Nieee.. bzdura! 
Idę spać i niech przyśni mi się teraz coś prawdziwego...  na przykład ta wątróbka z lodówki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz